niedziela, 22 grudnia 2013

Prolog

     To się nie działo naprawdę. Pokłóciłam się z moją najlepszą przyjaciółką o taką głupotę. Nie wierzę, że to już koniec naszej przyjaźni. Jakbym nie miała wystarczająco dużo problemów. Ale o co ta cała kłótnia? Przecież ja tylko chciałam ją uchronic przed tym towarzystwem.... Wybrała ich. Cóż, muszę się z tym pogodzic. Nawet jeśli ból po jej stracie będzie dawał o sobie znac tygodniami. Dam radę. Jestem silna. Przecież nie tyle w życiu przeżyłam.
     Siedziałam na ławce  ze zwieszoną głową i wpatrywałam się w ziemię czekając na metro. W słuchawkach rozbrzmiewało "Ignorance is bliss" a po moich policzkach spływały łzy. Nie wiedziałam co teraz zrobię. Jak sobie bez niej poradzę. Była moją najlepszą przyjaciółką. Tylko ona dawała mi siłę żeby życ. Tylko dzięki niej chciałam się na nowo budzic. Tak bardzo mi pomogła,a  teraz co? Zostawiła mnie. Ot tak. Dla nich. Dla tych cpunów. Dla tego marginesu. Jak ona mogła?
     Podniosłam głowę, aby otrzec łzy i zobaczyłam, że z wielkim zainteresowaniem przygląda mi się jakiś chłopak. Był dośc wysoki i całkiem dobrze zbudowany. Ręce miał wsunięte w przednie kieszenie kurtki, a na głowie kaptur, więc nie mogłam stwiercic jaki ma kolor włosów. Przestraszyłam się. Kto normalny by się nie przestraszył, gdy ktoś obcy stoi niedaleko od niego i ze wzrokiem zabójcy mu się przygląda?
Z opresji uratowało mnie metro. Szybkim krokiem popędziłam w stronę otwartych drzwi i siadłam na ławeczce opuszczając głowę w dół. Na moje nieszczęście chłopak jechał tym samym metrem. Siadł naprzeciwko mnie i z szyderczym uśmiechem na twarzy dalej mi się przyglądał. Speszona zachowaniem chłopaka spuściłam głowę w dół i kontynuowałam słuchanie muzyki.
     Jak zwykle wysiadłam na czwartym przystanku i szybkim krokiem popędziłam w stronę schodów do wyjścia. Chłopak poszedł za mną. Przestraszyłam się bo niby jakie mógł miec zamiary? Na pewno w jego głowie nie rodził się miły plan abyśmy zbierali razem kwiatki. Z każdym krokiem nieświadoma tego co robię przyspieszałam. On przyspieszał za mną. Zaczęłam biec. Zaczęłam biec ile sił miałam w nogach, aby tylko uniknąc kontaktu z nim. Na moje nieszczęście żeby dojśc do mojego domu musiałam iśc przez dośc długi, ciemny i raczej opuszczony zaułek. Wbiegłam w niego niczym torpeda i pędziłam przez niego jak błyskawica.
     Już zapomniałam o Clary. O tym, że ją straciłam. Strach zawładną mną całą tak, że nie byłam w stanie myślec o niczym innym jak o ucieczce. Czułam palące uczucie w gardle i ból w płucach, ale nie dałam za wygraną i biegłam dalej.
     Nagle poczułam, że ktoś mocno łapie mnie za nadgarstek i odwraca twarzą do siebie.
Nie mogłam już nic zrobic. Nikt mnie tu nie usłyszy. To koniec. Nagle chłopak odezwał się niskim, ale jakże łagodnym głosem:
-Dlaczego się mnie boisz?




Sooooł. Zaczynam pisac ff o Jamesie. Mam nadzieję, że prolog Wam się spodobał. Nie wiem kiedy dodam pierwszy rozdział, ale myślę, że jak się sprężę to niedługo :) Prosiłabym o komentowanie, to bardzo motywuje :)
AND NOW, ENJOY!

6 komentarzy:

  1. shhxgjxahshgshsyssuxrsxtshs pisz o moim chlopaku pisz swx

    OdpowiedzUsuń
  2. usydfsuysjucgsduvg super już nie mogę się doczekać kolejnej części :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawie się zapowiada <3 zapraszam do mnie :* http://how-long-will-i-need-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku świetny ! A o jakim Jamesie piszesz ?

    OdpowiedzUsuń