James zachichotał.
-Ty tak serio?-zapytałam po długiej ciszy.
-Mhmm- pokiwał głową.
-Oh... ale ummm.... Nie powiedziałam, że mi się podobasz.
-Ale ci się podobam.
-Skąd to wiesz?
-Po prostu wiem.
-Jesteś.. ugh.. jesteś taki pewny siebie.
-Nie. Jestem pewny tego, że ci się podobam.
-Może, ale podobać może mi się dużo osób. Podobanie to nie miłość. To po prostu pociąg do danej osoby.
-Czyli, że cie pociągam.
-Nie to miałam na myśli.
-Ale to powiedziałaś.
-Ugh, jesteś niemożliwy!
-Przynajmniej rozładowuję atmosferę.
Odwróciłam się do niego plecami, tak żeby nie widział mojej czerwonej twarzy. Zaczęłam bawić się rąbkiem kołdry, myśląc o Jamesie. Wkurzało mnie, że był taki pewny siebie, taki zarozumiały, taki przemądrzały. Z drugiej strony był bardzo inteligenty i miał rację-podobał mi się, ale nie chciałam, żeby to przerodziło się w coś więcej. Nie teraz. Nie w takim momencie. Nie przy tych sytuacjach, które się ostatnio wydarzyły.
Przekręciłam się z powrotem w stronę Jamesa.
-Co będziemy robić?-zapytałam.
-A na co masz ochotę?
-Teraz zjadłabym śniadanie.
-To chodź na dół.
-Muszę się ubrać, jestem w piżamie.
-Nie przeszkadza mi to.
-Dobra to chodź.
Poszliśmy na dół i weszliśmy do kuchni. Była dość duża i ładnie umeblowana. Ciemno brązowe półki i szafki, bardzo dobrze komponowały się z kremowymi ścianami. Usiadłam przy stole.
-Co chcesz zjeść?
-Mam ochotę na tosty... Albo na jajecznicę.
-Mogą być tosty?
-Mogą.-uśmiechnęłam się do niego.
Blondyn odwzajemnił uśmiech i zaczął przygotowywać jedzenie. Patrzyłam na niego. Wyglądał jak zawodowy kucharz. Każdy ruch wykonywał niemalże perfekcyjnie, a przecież robił tylko tosty. Po chwili postawił talerz przede mną.
-Smacznego.-wyszczerzył się do mnie i usiadł obok.
-Dziękuję. James, gdzie twoja mama?
-W pracy. Boję się każdego razu kiedy wychodzi do niej tak wcześnie.
-Nie dziwię ci się. Po tym wszystkim co przeszliście.
-Cieszę się, że odbudowałem z nią dobre relacje.
-Jak to?
-No... Po tym jak zabiłem mojego ojca, zaczęła się mnie bać. Nie chciała ze mną rozmawiać. Ukrywała się, uciekała. Zostawiła mnie.
-Ale..przecież...
-Wiem. Po jakimś czasie ją znalazłem. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i zaczęliśmy od nowa.
-Musiałeś być bardzo szczęśliwy.
-Byłem jak nigdy.
-James?
-Tak?
-Aaa jak czułeś się po zabójstwie?
-Normalnie-wzruszył ramionami- Miał w sobie taki spokój. Mówił o zbrodni jakby to było coś normalnego. Coś na porządku dziennym. Jakby ludzie od tak się zabijali. Przeszedł mnie dreszcz.
-Więc ja też chcę zabić Brayana
-Nie możesz.
-Dlaczego?
-Jesteś zbyt słaba.
Wywróciłam oczami, kończąc jeść i wróciłam na górę, zamykając się w pokoju. James pobiegł za mną.
-Obraziłaś się?
-Idź stąd. Chcę się przebrać.
Poszłam pod prysznic i ubrałam się w świeży t-shirt i jeansy. Rozczesałam włosy ręką i otworzyłam drzwi Jamesowi.
-Gniewasz się?-posłał mi nerwowe spojrzenie.
-Nie. Po prostu mnie wkurzasz.
-Ah baby.
-Zamknij się.
-Traktujesz tak każdego chłopaka, który ci się podoba?
-Odwal się James.-usiadłam na łóżko.-Nie możemy się traktować po prostu jak przyjaciele?
-A ufasz mi?-usiadł obok mnie.
-Tak.
-Więc ja ci też ufam.
-Więc traktujmy się normalnie.
-Traktuje cie normalnie.
-Wow, fajnie traktujesz swoich przyjaciół.
-W sumie nigdy nie miałem prawdziwego przyjaciela, ani przyjaciółki.
-A chcesz mieć?
-A chcesz nią być?
-Chcę nią być.. ale...
-Ale co?
-Boję się ciebie James. Masz w sobie coś takiego... Takiego niepokojącego.-chłopak westchnął głośno.
-To przez to, że zabiłem ojca, prawda? Uważasz mnie za świra, zdolnego do zabicia każdego, tak?
-Nie.. James, ja...
-Wiem, myślisz, że jestem psychiczny, nieobliczalny i Bóg wie co jeszcze.
Nie James to nie tak.
-A jak?
-Po prostu... Mówisz o zabójstwie jak o czymś, uhh, jakby to było normalne zabić człowieka.
-Przecież ty też chcesz kogoś zabić.
-Ale bardzo dobrze wiemy, że nie byłabym w stanie. Mimo, że bardzo chcę. A ty... ty to zrobiłeś i nie masz żadnych wyrzutów sumienia.
-A ty byś miała na moim miejscu?!
-Nie wiem... Naprawdę nie wiem.
-On nas krzywdził... Krzywdził nas każdego dnia...
-Wiem. Wiem i bardzo mi przykro, ale ja też byłam krzywdzona. Codziennie...-obraz pijanego Brayana dobierającego się do mnie pojawił się w mojej głowie momentalnie, a do oczu napłynęły mi łzy.- On... on to robił codziennie James....a.... a mama o tym wiedziała... wiedziała, rozumiesz?
-Julie, ja wiem.. Wiem, przepraszam.-blondyn objął mnie ramieniem.
-Wiem co czujesz James.
-Nie. Ja nie wiem co ty czujesz Julie... Przepraszam, nie chciałem.
-W porządku.-wierzchem dłoni otarłam łzy-Wszystko jest w porządku dopóki tu jestem. Dopóki jestem jak najdalej od niego, ale wiem, że on mnie znajdzie. Znajdzie i zabije.
-Będę cie bronił.
-A jeśli ciebie też zabije?
-Nie dam mu się.
-Ale.. nie ważne, nie o tym rozmawialiśmy.
-Nie bój się mnie Julie.-chłopak zaczął gładzić mnie ręką po ramieniu.
-Nie wiem czy potrafię się nie bać.
-Przecież ci nic nie zrobię. Spójrz na mnie.-nieśmiale na niego spojrzałam.-Julie nie skrzywdzę cie, obiecuję.
-James.. Chcę ci wierzyć.
-Przecież nie mógłbym zrobić ci krzywdy...
-Dlaczego?
-Jesteś moją przyjaciółką. Jesteś dla mnie ważna. Nie bój się mnie.
-Spróbuję James...
-Proszę.
-Spróbuję....
Wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi i zamknęłam oczy, wdychając jego zapach. W mojej głowie krążyło tysiące myśli. Wszystkie o Jamesie. Myślałam o jego włosach. O tych włosach, które były tak idealnie ułożone każdego dnia. O jego oczach, w których mogłabym się rozpłynąć. O jego perfekcyjnym uśmiechu, który wywoływał u mnie radość. O jego tajemniczym charakterze. O tym co przeszedł. O tym jak się stara być dla mnie miłym. Uświadamiałam sobie, że nie chcę go stracić mimo strachu... Uświadamiałam sobie, ze stał się dla mnie ważny.
_____________________________________
JEST 5 JUPI!!!!
Męczyłam się nad nim długo. Nie miałam weny. Proszę bądźcie wyrozumiałe. Mam nadzieję, ze Wam się spodoba. Jeśli chcecie być informowane o nowych rozdziałach, podajcie w komentarzach swoje twitter, a jeśli już je podawałyście, to nie róbcie tego drugi raz! :) Wszystko mam zapisane :)
MAM JESZCZE GORĄCĄ PROŚBĘ, ABYŚCIE W KOMENTARZACH WYRAŻAŁY SWOJĄ OPINIĘ, BO TO MEGA MOTYWUJE!
rozdział świetny genialny i wgl taki mdbdfkmjbsdkf
OdpowiedzUsuńPISZ DALEJ ! :*
Zapraszam do siebie : http://thevampsfanfiction.blogspot.com/
Ta bardzo wspaniały!!
OdpowiedzUsuńja chcę już następny! <3
@Karu_xxx
'-Czesc, zostanmy przyjciolmi
OdpowiedzUsuń-No hej, czemu nie. Jak masz na imie?'
aahahhah takie fajne to bylo xddddd
Hmmmm moze troche za duzo rozmow jest ale da sie zniesc xd
Elo zero Jalia elo
Cudowne ♥ Przy końcu miałam aż dreszcze ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.wattpad.com/story/12531570-ka%C5%BCdy-ma-swoj%C4%85-histori%C4%99-the-vamps-fanfiction
Świetnyy!!!!! Genialny. :) czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM ❤️
OdpowiedzUsuńommmm <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, nwm skąd masz taką wenę, ale podziwiam to co napisałaś. ;)
a proszę informuj mnie @darusss34malik7 dziękuję i pozdrawiam. ;) a zapraszam do mnie http://wyjecizostatniejstronygazety.blogspot.com/.