czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 5

     Rumieniec wypełniał każdy kąt mojej twarzy. Byłam cała czerwona. Założę się, że wyglądałam jak pomidor. Momentalnie spuściłam wzrok i nerwowo zacząłem bawić się palcami.
     James zachichotał.
-Ty tak serio?-zapytałam po długiej ciszy.
-Mhmm- pokiwał głową.
-Oh... ale ummm.... Nie powiedziałam, że mi się podobasz.
-Ale ci się podobam.
-Skąd to wiesz?
-Po prostu wiem.
-Jesteś.. ugh.. jesteś taki pewny siebie.
-Nie. Jestem pewny tego, że ci się podobam.
-Może, ale podobać może mi się dużo osób. Podobanie to nie miłość. To po prostu pociąg do danej osoby.
-Czyli, że cie pociągam.
-Nie to miałam na myśli.
-Ale to powiedziałaś.
-Ugh,  jesteś niemożliwy!
-Przynajmniej rozładowuję atmosferę.
     Odwróciłam się do niego plecami, tak żeby nie widział mojej czerwonej twarzy. Zaczęłam bawić się rąbkiem kołdry, myśląc o Jamesie. Wkurzało mnie, że był taki pewny siebie, taki zarozumiały, taki przemądrzały. Z drugiej strony był bardzo inteligenty i miał rację-podobał mi się, ale nie chciałam, żeby to przerodziło się w coś więcej. Nie teraz. Nie w takim momencie. Nie przy tych sytuacjach, które się ostatnio wydarzyły.
     Przekręciłam się z powrotem w stronę Jamesa.
-Co będziemy robić?-zapytałam.
-A na co masz ochotę?
-Teraz zjadłabym śniadanie.
-To chodź na dół.
-Muszę się ubrać, jestem w piżamie.
-Nie przeszkadza mi to.
-Dobra to chodź.
     Poszliśmy na dół i weszliśmy do kuchni. Była dość duża i ładnie umeblowana. Ciemno brązowe półki i szafki, bardzo dobrze komponowały się z kremowymi ścianami. Usiadłam przy stole.
-Co chcesz zjeść?
-Mam ochotę na tosty... Albo na jajecznicę.
-Mogą być tosty?
-Mogą.-uśmiechnęłam się do niego.
     Blondyn odwzajemnił uśmiech i zaczął przygotowywać jedzenie. Patrzyłam na niego. Wyglądał jak zawodowy kucharz. Każdy ruch wykonywał niemalże perfekcyjnie, a przecież robił tylko tosty. Po chwili postawił talerz przede mną.
-Smacznego.-wyszczerzył się do mnie i usiadł obok.
-Dziękuję. James, gdzie twoja mama?
-W pracy. Boję się każdego razu kiedy wychodzi do niej tak wcześnie.
-Nie dziwię ci się. Po tym wszystkim co przeszliście.
-Cieszę się, że odbudowałem z nią dobre relacje.
-Jak to?
-No... Po tym jak zabiłem mojego ojca, zaczęła się mnie bać. Nie chciała ze mną rozmawiać. Ukrywała się, uciekała. Zostawiła mnie.
-Ale..przecież...
-Wiem. Po jakimś czasie ją znalazłem. Wyjaśniliśmy sobie wszystko i zaczęliśmy od nowa.
-Musiałeś być bardzo szczęśliwy.
-Byłem jak  nigdy.
-James?
-Tak?
-Aaa jak czułeś się po zabójstwie?
-Normalnie-wzruszył ramionami- Miał w sobie taki spokój. Mówił o zbrodni jakby to było coś normalnego. Coś na porządku dziennym. Jakby ludzie od tak się zabijali. Przeszedł mnie dreszcz.
-Więc ja też chcę zabić Brayana
-Nie możesz.
-Dlaczego?
-Jesteś zbyt słaba.
     Wywróciłam oczami, kończąc jeść i wróciłam na górę, zamykając się w pokoju. James pobiegł za mną.
-Obraziłaś się?
-Idź stąd. Chcę się przebrać.
     Poszłam pod prysznic i ubrałam się w świeży t-shirt i jeansy. Rozczesałam włosy ręką i otworzyłam drzwi Jamesowi.
-Gniewasz się?-posłał mi nerwowe spojrzenie.
-Nie. Po prostu mnie wkurzasz.
-Ah baby.
-Zamknij się.
-Traktujesz tak każdego chłopaka, który ci się podoba?
-Odwal się James.-usiadłam na łóżko.-Nie możemy się traktować po prostu jak przyjaciele?
-A ufasz mi?-usiadł obok mnie.
-Tak.
-Więc ja ci też ufam.
-Więc traktujmy się normalnie.
-Traktuje cie normalnie.
-Wow, fajnie traktujesz swoich przyjaciół.
-W sumie nigdy nie miałem prawdziwego przyjaciela, ani przyjaciółki.
-A chcesz mieć?
-A chcesz nią być?
-Chcę nią być.. ale...
-Ale co?
-Boję się ciebie James. Masz w sobie coś takiego... Takiego niepokojącego.-chłopak westchnął głośno.
-To przez to, że zabiłem ojca, prawda? Uważasz mnie za świra, zdolnego do zabicia każdego, tak?
-Nie.. James, ja...
-Wiem, myślisz, że jestem psychiczny, nieobliczalny i Bóg wie co jeszcze.
Nie James to nie tak.
-A jak?
-Po prostu... Mówisz o zabójstwie jak o czymś, uhh, jakby to było normalne zabić człowieka.
-Przecież ty też chcesz kogoś zabić.
-Ale bardzo dobrze wiemy, że nie byłabym w stanie. Mimo, że bardzo chcę. A ty... ty to zrobiłeś i nie masz żadnych wyrzutów sumienia.
-A ty byś miała na moim miejscu?!
-Nie wiem... Naprawdę nie wiem.
-On nas krzywdził... Krzywdził nas każdego dnia...
-Wiem. Wiem i bardzo mi przykro, ale ja też byłam krzywdzona. Codziennie...-obraz pijanego Brayana dobierającego się do mnie pojawił się w mojej głowie momentalnie, a do oczu napłynęły mi łzy.- On... on to robił codziennie James....a.... a mama o tym wiedziała... wiedziała, rozumiesz?
-Julie, ja wiem.. Wiem, przepraszam.-blondyn objął mnie ramieniem.
-Wiem co czujesz James.
-Nie. Ja nie wiem co ty czujesz Julie... Przepraszam, nie chciałem.
-W porządku.-wierzchem dłoni otarłam łzy-Wszystko jest w porządku dopóki tu jestem. Dopóki jestem jak najdalej od niego, ale wiem, że on mnie znajdzie. Znajdzie i zabije.
-Będę cie bronił.
-A jeśli ciebie też zabije?
-Nie dam mu się.
-Ale.. nie ważne, nie o tym rozmawialiśmy.
-Nie bój się mnie Julie.-chłopak zaczął gładzić mnie ręką po ramieniu.
 -Nie wiem czy potrafię się nie bać.
-Przecież ci nic nie zrobię. Spójrz na mnie.-nieśmiale na niego spojrzałam.-Julie nie skrzywdzę cie, obiecuję.
-James.. Chcę ci wierzyć.
-Przecież nie mógłbym zrobić ci krzywdy...
-Dlaczego?
-Jesteś moją przyjaciółką. Jesteś dla mnie ważna. Nie bój się mnie.
-Spróbuję James...
-Proszę.
-Spróbuję....
     Wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi i zamknęłam oczy, wdychając jego zapach. W mojej głowie krążyło tysiące myśli. Wszystkie o Jamesie. Myślałam o jego włosach. O tych włosach, które były tak idealnie ułożone każdego dnia. O jego oczach, w których mogłabym się rozpłynąć. O jego perfekcyjnym uśmiechu, który wywoływał u mnie radość. O jego tajemniczym charakterze. O tym co przeszedł. O tym jak się stara być dla mnie miłym. Uświadamiałam sobie, że nie chcę go stracić mimo strachu... Uświadamiałam sobie, ze stał się dla mnie ważny.




 _____________________________________

JEST 5 JUPI!!!!
Męczyłam się nad nim długo. Nie miałam weny. Proszę bądźcie wyrozumiałe. Mam nadzieję, ze Wam się spodoba. Jeśli chcecie być informowane o nowych rozdziałach, podajcie w komentarzach swoje twitter, a jeśli już je podawałyście, to nie róbcie tego drugi raz! :) Wszystko mam zapisane :)
MAM JESZCZE GORĄCĄ PROŚBĘ, ABYŚCIE W KOMENTARZACH WYRAŻAŁY SWOJĄ OPINIĘ, BO TO MEGA MOTYWUJE!

7 komentarzy:

  1. rozdział świetny genialny i wgl taki mdbdfkmjbsdkf
    PISZ DALEJ ! :*
    Zapraszam do siebie : http://thevampsfanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta bardzo wspaniały!!
    ja chcę już następny! <3
    @Karu_xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. '-Czesc, zostanmy przyjciolmi
    -No hej, czemu nie. Jak masz na imie?'
    aahahhah takie fajne to bylo xddddd
    Hmmmm moze troche za duzo rozmow jest ale da sie zniesc xd
    Elo zero Jalia elo

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne ♥ Przy końcu miałam aż dreszcze ;)
    http://www.wattpad.com/story/12531570-ka%C5%BCdy-ma-swoj%C4%85-histori%C4%99-the-vamps-fanfiction

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnyy!!!!! Genialny. :) czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  6. ommmm <3
    Bardzo mi się podoba, nwm skąd masz taką wenę, ale podziwiam to co napisałaś. ;)
    a proszę informuj mnie @darusss34malik7 dziękuję i pozdrawiam. ;) a zapraszam do mnie http://wyjecizostatniejstronygazety.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń