niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 2

     -Przyniosę ci wody.- powiedział James.
Nie odpowiedziałam. Siedziałam dalej z rękoma przyciśniętymi do twarzy. Miałam w głowie tyle pytań. Nie wiedziałam, czy chłopak zna odpowiedź na jakiekolwiek z nim. Dlaczego to musiało przytrafić się mi? Czemu nie mogłam żyć normalnie.
-Proszę.- powiedział blondyn wręczając mi szklankę wody.
-Dzięki.- powiedziałam i upiłam łyk.
-Na pewno dobrze się czujesz?
-Nie wiem. Mam w głowie tyle pytań.
-Przykro mi.
-Widziałeś ten list?
-Nie.
-To skąd wiedziałeś, że trzeba mi pomóc.
-Ehh... Twoja mama przyjaźniła się z moją. Wiedziała o jej problemach. Raz niechcący podsłuchałem co ten typ wyprawia. Zaproponowałem, że pomogę, że załatwię bilety czy coś. Twoja mama odmówiła. Powiedziała, że ktoś musi cie chronić. Wtedy powiedziałem, że w takim razie mogę to być ja. Śledziłem cie codziennie od tamtej pory. Jak wracałaś do domu, jak szłaś do szkoły. Wiedziałem, że dzisiaj twojej mamie stała się krzywda. Byłem tam i widziałem jego w gniewie. Musiałem cie ratować. Specjalnie chciałem żebyś mnie zobaczyła. Myślałem, że zapytasz się czemu za tobą idę albo coś, że podejdziesz do mnie, ale ty biegłaś do domu... Musiałem cie gonić. Przepraszam jeśli cie wystraszyłem. Chciałem cie po prostu ratować.
-Dlaczego to jest dla ciebie takie ważne?
-Obiecałem to twojej mamie...Nie łamię obietnic.
-Jak długo mnie śledzisz? Jakieś dwa miesiące.
-Przecież o kawał czasu...Mogła mi powiedzieć.
-Zrozum ją. Chciała cie bronić.
-Najlepszą ochronę zapewniłaby mi mówiąc mi prawdę.
-I co byś wtedy zrobiła? Zabiła byś go? Uciekłabyś? Tutaj jesteś bezpieczna. Przynajmniej na razie.
-Myślisz, że chcę stąd wyjeżdżać? Że chcę wszystko zostawić i jechać gdzieś, gdzie nikogo nie znam, gdzie nie znam żadnych miejsc? Do obcego kraju lub miasta? Myślisz, że sobie poradzą? Nie.
-Możesz tu zostać ile chcesz.
-Nie chcę. Nie znam cie. Nie chcę się narzucać.
-Nie będziesz się narzucać....
-Jakbyś się czuł gdybyś był na moim miejscu? Gdyby ktoś obcy proponował ci zostać u niego?
-Cześć jestem James. Jak masz na imię?
-Julie.. Co ty wyprawiasz?- chłopak podał mi rękę i ją ścisnął.
-Widzisz już się znamy. Teraz możesz tu zostać?- to było nawet miłe z jego strony.
-Nie chcę nikomu przeszkadzać.
-Nie będziesz nikomu przeszkadzać.
-A twoja mama?
-Na pewno cie polubi.
-Nie chcę wam zabierać miejsca.
-Możesz spać u mnie w pokoju.
-A co z tobą?
-Ja będę spał na materacu. Nie zostawię cie samej.
-Dziękuję. To bardzo miłe z twojej strony. Okej zostanę. Ale...
-Ale co?
-Obiecasz, że pomożesz mi się stąd wynieść?
-Obiecuję. Przysięgam też, że będę cie bronić przed każdym.
     To z jednej strony było miłe, a z drugiej dziwne. Ktoś kogo praktycznie nie znałam obiecywał mnie bronić przed wszystkim. Jednak mimo to uśmiechnęłam się sama do siebie.
    Włożyłam list z powrotem do koperty i schowałam go do kieszeni.
-A jeszcze jedna sprawa.- powiedział James- proszę.- powiedział i wręczył mi kopertę.
-Co to?- zapytałam.
-Pieniądze.
-Dzięki.- wzięłam kopertę i zajrzałam do środka. Było tam naprawdę sporo pieniędzy.
-Mogłabym gdzieś to schować?
-Jasne. Wsadź je do biurka.
-Ile tu jest?
-Myślę, że około miliona funtów.
-Co? Stałam się posiadaczką miliona funtów? Przez całe życie bym tyle nie zarobiła haha.
-Tylko wydaj je z rozsądkiem.
-Najpierw chyba będę musiała kupić sobie jakieś ciuchy i kosmetyki. Wszystkie rzeczy zostawiłam w domu.
-Myślę, że możemy je odzyskać.
-Jak to?
-Twój ojczym zawsze w godzinach od 11 do 13 wychodzi. Nie wiem gdzie, nie wiem po co, ale dom zostaje całkowicie pusty. Mogę tam pójść i wziąć twoje najważniejsze rzeczy.
-Nie ma mowy! Nie pójdziesz tam sam. Pójdziemy razem.
-Nie będę cie narażał.
-A tym bardziej siebie. Albo idziemy tam razem, albo wcale.
-Jesteś uparta.
-Tak wiem. To jak?
-Okej pójdziemy razem.
-Ale ciuchy i tak będę musiała dokupić. Nie zdołamy wziąć wszystkich moich rzeczy.
-Weźmiemy te najważniejsze. A i jeszcze jedno. Wiesz, że nie będziesz chodzić do szkoły?
-Jak to?
-To zbyt nie bezpieczne.
-Ale nauczyciele? Nie połapią się?
-Moja mama to załatwi.
-No dobrze...
     Chłopak podszedł do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Obiecaj, że nie będziesz się zadręczać całą tą sytuacją.
-Eh...obiecuję.
-Okej, teraz chodź musisz kogoś poznać.
-Kogo?
-Moją mamę.



     Zeszliśmy na dół i skierowaliśmy się do salonu. James wszedł pierwszy.
-Mamo poznaj Julie.
      Niepewnie przekroczyłam próg salonu.
-Dzień dobry.- powiedziałam.
-Julie!- krzyknęła kobieta- Julie dziecino!- podbiegła do mnie i mocno przytuliła, a potem przez dłuższy czas mi się przyglądała.
-Jesteś taka piękna. Tak bardzo podobna do mamy. Te oczy, włosy, usta. Tak się cieszę, że żyjesz.- zrobiła przerwę.- Jestem Melanie*, mama James'a.
-Miło mi panią poznać.
-Mi ciebie również dziecko. Możesz tu zostać ile chcesz.Nie chcę nadużywać pani gościnności.
-Nie żartuj. Możesz spać u James'a w pokoju.
-Wiem, James mi wszystko powiedział.
-Mamo nie męcz jej już. Na pewno jest zmęczona.- wtrącił się James.
-Tak tak masz rację. Julie może chcesz coś zjeść? Jesteś taka blada...
-Nie, dziękuję. Najchętniej położyłabym się spać.
-James na co czekasz? Przygotuj pościel, materac i pościel jej łóżko.
-Jasne mamo...
-Sama to mogę zrobić.
-Daj spokój. Dam radę.- powiedział i szeroko się do mnie uśmiechnął.
-Jak chcesz.- chwilę potem Jamesa nie było już z nami w pokoju.
-Ehm. Wie pani. Mam taki problem. Nie mam przy sobie żadnych ubrań i... głupio mi pytać ale...
-Twoja mama była sprytniejsza niż myślałaś. - podeszła do szafy i wyjęła z niej komplet złożonych ubrań- proszę.
-To moje ubrania. Skąd je pani ma?
-Twoja mama wszystko dokładnie przemyślała. Zostawiła ci piżamę, bieliznę i kilka t-shertów na zmianę.
-Dziękuję. Gdzie jest toaleta? Chciałabym się przebrać. Korytarzem w prawo.
-Dziękuję, dobranoc.
-Śpij dobrze.

     Weszłam do łazienki i pierwszą czynnością jaką zrobiłam było opłukanie twarzy. Potem zdjęłam brudne ciuchy i ubrałam piżamę. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju Jamesa.
     W środku zastałam pościelone łóżko, materac i Jamesa bez koszulki. Widok jego torsu zwalił mnie z nóg, ale nie dałam po sobie tego poznać.
-Gdzie mogę położyć rzeczy?
-Gdziekolwiek.
-Jasne.- odłożyłam je na krzesło przy biurku.- Jeśli chcesz to mogę spać na materacu.
-Nie wydurniaj się. Wskakuj na łóżko i idź spać.
-Tak w zasadzie nie jestem zmęczona.
-Na dole mówiłaś coś innego.
-Przemyłam twarz zimną wodą. To mnie rozbudziło.
-Jeśli chcesz to możemy chwilę porozmawiać. Dopóki nie zaśniesz.
-Nie trzeba, jeśli chcesz spać, to idź.
-Czyli porozmawiamy.
-Ty też jesteś uparty.
-To mamy już dwie rzeczy wspólne.
-Dwie?
-Drugą jest mój pokój.
     Zaczęłam się śmiać. Nie wiedziałam, że James jest zabawny. Sprawia wrażenie tajemniczego, zamkniętego w sobie typa człowieka, który za wszelką cenę chce dopiąć swego.
     Wspięłam się na łóżko i szczelnie przykryłam kołdrą, odwracając głowę w stronę Jamesa.
-Gdzie się uczysz?- zapytałam.
-Skończyłem szkołę.
-To ile ty masz lat?
-W tym roku skończę dwadzieścia.
-Czyli mam ci mówić "dzień dobry"?- zażartowałam.
-Nie wiedziałem, że potrafisz żartować. To znaczy gdy cie poznałem, a w zasadzie spotkałem pierwszy raz, wydawałaś się być sztywna i taka uprzedzona do wszystkiego i wszystkich. Poza tym wiele przeszłaś...
-Pozory mylą.
-A ty? Ile masz lat?
-Powiedzieli ci, że masz mnie bronić i za mną chodzić, a nie powiedzieli ci ile mam lat?
-No nie...
-W tym roku skończę siedemnaście. Jestem w ostatniej klasie liceum.
-Małolata.
-Staruch. Przepraszam panie Jamesie czy mógłby pan podać mi godzinę?
-Hahahaha spadaj. Przestań mnie tak nazywać.
-Sam zacząłeś, ej!
-Jest druga czternaście. Nadal nie jesteś zmęczona?
-W sumie to poszłabym spać.
-Mam ci poczytać na dobranoc?
-Ah zamknij się.- powiedziałam i klepnęłam go w ramię.
     Zasnęłam myśląc o tych wszystkich rzeczach, które się dzisiaj wydarzyły. Myśląc o mamie, tacie, ojczymie i Jamesie. Był moim bohaterem. Sarkastycznym, nieco aroganckim ale bohaterem.



* Melanie- mama Jamesa. Nie, prawdziwa mama Jama nie ma tak na imię. W tym opowiadaniu James także nie ma siostry.



KOMENTARZ= SZACUNEK DLA AUTORA I MOTYWACJA DO PISANIA DALSZYCH CZĘŚCI :)
No i jest 2 rozdział! Mam nadzieję, że według Was nie jest kiepski, bo według mnie wyszedł okropnie! 
Ale cóż... Z góry dziękuję za każdy komentarz i jakbyście mogły przesyłać dalej te FF, to byłabym bardzo wdzięczna!

5 komentarzy:

  1. niesamowity!!
    chcę już kolejny!! ♥
    @Karu_xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie <3 czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super kocham to opowiadanie xx

    OdpowiedzUsuń
  4. jezuuuu ale świetna książka z tego by była *.*
    mam nadzieje że szybko dodasz następny rozdział <3
    ~Korgi.xx

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne, proszę dalej, bo nie wytrzymam ♥ jbc bo widzę, że ktoś tam podał to @hot_swift13

    OdpowiedzUsuń