czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 6

     Otworzyłam oczy i leniwie się rozciągnęłam. Spojrzałam na zegarek. Było wpół do dziewiątej. Spojrzałam na Jamesa. Spał. Oh to dla niego typowe. Zawsze do późna słuchał muzyki, a potem wstawał o dwunastej. Ale lubiłam patrzeć jak śpi. Wyglądał wtedy tak bezbronnie, tak idealnie. Rysy jego twarzy były delikatne, długie rzęsy opadały na policzki. Wyglądał jak anioł, dosłownie. Codziennie rano budziłam się i patrzyłam jak śpi. To mnie odprężało. Minęły dwa tygodnie od kiedy tutaj jestem i codziennie rano to robiłam. Do tej pory nie odzyskałam moich rzeczy, bo zawsze gdy po nie szliśmy, ojczym był w domu... Traciłam już nadzieję, ze kiedykolwiek je odzyskam, ale przecież miałam kilka milionów w kopercie.
     Chciałam iść dzisiaj na zakupy i w końcu coś sobie kupić, bo zostałam z tylko jednym czystym t-shirt'em.
James obiecał, ze zabierze mnie dzisiaj do galerii, więc cieszyłam się, że będę miała jakieś nowe rzeczy, no i, że spędzę z nim trochę czasu poza domem.
     W ciągu tych dwóch tygodni coraz lepiej się poznawaliśmy i zaczęliśmy się bardziej dogadywać. Lubiłam robić z nim wszystko. Nawet leżeć na łóżku i gapić się w sufit. Po prostu czułam się przy nim bezpiecznie. On wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Dzięki niemu nie myślałam, że w każdej chwili ktoś może mnie zabić. Po prostu czułam się przy nim bezpiecznie. Ale cholernie bałam się jednej rzeczy. Bałam się, że mogę się w nim zakochać i z dani na dzień coraz bardziej uświadamiałam sobie, że to się chyba już stało, chociaż próbowałam ze wszystkich sił nie wpuścić do mojego serca tego cholernego uczucia. Nigdy tak naprawdę nie byłam zakochana i nie wiedziałam jak to jest. Po prostu zawsze, gdy James jest przy mnie, czuję motylki w brzuchu, serce mi kołacze, a zmysły odmawiają posłuszeństwa. Ciągle o nim myślę. Chcę spędzać czas tylko z nim. Jeśli się w nim zakochałam, on nie może się o tym dowiedzieć. Nigdy.
     Leżałam jeszcze chwilę, gapiąc się na jego idealną twarz, aż w końcu rzuciłam w nią poduszką.
-Wstawaj leniu!-krzyknęłam, śmiejąc się.
    Chłopak nie zareagował. Westchnąłem i wstałam z łóżka, zdzierając z niego kołdrę i klepiąc w głowę.
-No już leniu!
-Jeszcze 5 minut...-wymamrotał.
-Żadne 5 minut, mamy jechać na zakupy!
-Ahh baby
-No wstawaj!
-Zaaaraz- złapał mnie za kostki i pociągną, tak, że spadłam na materac. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie- 5 minut.
-Oh no dobra.- wtuliłam się w niego i zamknęłam na chwilę oczy.
     Po kilku-jak dla mnie- minutach, ponownie je otworzyłam i spojrzałam na zegarek. Jedenasta.
-James jest już 11!-krzyknęłam i próbowałam wstać, ale chłopak trzymał mnie zbyt mocno.-Wstawaj!
-Oh no dobra!-poluzował uścisk, więc mogłam się swobodnie wydostać-chwila-znów mnie przyciągnął.
-Co?
-To- blondyn musnął delikatnie mój policzek ustami. Na moją twarz wlał się rumieniec.
     James nigdy tego nie robił. Nigdy mnie nawet nie przytulał. No dobra zdarzyło się to kilka razy, ale tylko wtedy, kiedy rozmawialiśmy na jakieś poważne, lub smutne tematy. Wstałam i ukryłam twarz w rękach.
-Gdzie idziesz?
-Do łazienki.
     Weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. To przecież był zwykły całus w policzek. Oh! Nie chcę się w nim zakochać jeszcze bardziej, a on wcale mi tego nie ułatwia. Pieprzony ideał!
     Przemyłam twarz wodą i zaczęłam się ubierać. Wróciłam do pokoju i zastałam ubranego Jamesa i zaścielone łóżko.
-Dzięki-powiedziałam niepewnie.
-Drobiazg, idziemy na śniadanie?
-Jasne.
     Zeszliśmy na dół. Na stole stał już talerz pełen kanapek, a obok karteczka:
"Dzisiaj wracam później. Nie przesadzajcie z zakupami! James pilnuj Julie! Całusy, mama x"
     Zjedliśmy i poszliśmy do samochodu. 
-Obiecaj, że będziesz trzymała się blisko mnie i nigdzie nie będziesz się oddalała.-powiedział James, patrząc mi prosto w oczy.
-Nie jestem dzieckiem!-naburmuszyłam się.
-Ale dziewczyną, na którą poluje prawdopodobnie psychol, i którą chce zabić. Wystarczający argument?
-Oh, wygrałeś.-na usta chłopaka, wkradł się lekki uśmiech zwycięstwa.
     Odpalił silnik i ruszyliśmy.



****


     Chodziliśmy po każdym możliwym sklepie. Kupiłam już mnóstwo ciuchów, ale przecież zostałam bez  jakichkolwiek rzeczy. Kupiłam najważniejsze akcesoria i masę ubrań. 
-Bolą mnie nogi-jęknął James.
-Oh nie narzekaj! Ostrzegałam cie, że nie będzie przyjamnie-zaśmiałam się.
-Powiedz, że już kupiłaś wszystko i, że możemy wracać.
-Tak, kupiłam już wszystko ale jeszcze nie wracamy.
-Uh, czemu?
-Bo zabieram cie na lody.
-To randka?-blondyn uśmiechnął się szeroko, a ja mocno się zarumieniłam.
-Um.. nie. Po prostu zwykłe przyjacielskie spotkanie.
-Oh, szkoda.-wywróciłam oczami i poszliśmy do kawiarni.
     Zamówiłam nam duże lody miętowo czekoladowe i usiedliśmy w wygodnej kanapie.
-Oh w końcu mogę usiąść!-zaśmiał się James.
-Wiesz co? Narzekasz gorzej niż baba!
-Oh nie prawda!
-O widzisz? Znów to robisz, narzekasz.
-Oh spadaj.
-Ah, serio mam spadać?
-Tylko się droczę.
-Idiota.
-I tak mnie lubisz.
-Mhmm. 
-Ej Julie, masz tu coś.
-Gdzie?-odwróciłam twarz w jego stronę.
-O tu.-James popchną moją ręką, tak, że lód dotknął mojego policzka.
-Hej!-śmiałam się, ale nie byłam mu dłużna i zrobiłam to samo.
     Bawiliśmy się tak jak dzieci, a ludzie patrzyli na nas jak na nienormalnych. Ale miałam ich gdzieś. Śmieliśmy się głośno i byliśmy cali wymazani lodami miętowo-czekoladowymi.
     Chwyciłam chusteczkę i zaczęłam wycierać nią twarz, a potem wytarłam twarz Jamesowi.
     Przez chwilę nasze twarze były bardzo blisko siebie. Dzieliły je dosłownie milimetry. James patrzył mi głęboko w oczy, a ja się zatraciłam w jego spojrzeniu, dalej czyszcząc jego twarz. Czułam jak blondyn zmniejsza między nami dystans, ale nie próbowałam się od niego odsunąć. Czekałam na rozwój wydarzeń. Odległość stale się zmniejszała. Teraz stykaliśmy się już czołami. Aż w końcu to się stało. Nasze usta zetknęły się w delikatnym i czułym pocałunku. 
     Usta Jamesa były tak bardzo delikatne. Ich dotyk sprawił, że przeszły mnie ciarki. Zamknęłam oczy i pozwoliłam mu dowodzić, ale po chwili zorientowałam się, gdzie jesteśmy. W kawiarni pełnej ludzi. Ludzi wpatrzonych w nas.





_____________________________________________

Uhy w końcu 6! Przyznam szczerze, że nawet całkiem mi się podoba! Naszła mnie ogromna wena! Oh powinnam się uczyc, ale who's cares? Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał! LICZĘ NA DUŻO KOMENTARZY MOTYWUJĄCYCH DO DALSZEGO DZIAŁANIA! I JEŚLI CHCECIE BYć INFORMOWANE O NOWYM ROZDZIALE, TO ZOSTAWCIE SWOJE USERY DO TWITTERA W KOMENTARZU!

12 komentarzy:

  1. Co, już koniec? Ja chcę więcej! :D To jest genialne. *_*
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. <3 /Sylwia. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak! Ja też czekam na więcej. ;3 Rozdział fajny, ale krótki ;c Nie mogę się doczekać jak dalej będzie z Julie i Jamesem.. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny! Jejku James <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww nie przerywaj w takich momentach! Hhahahaha rozdział cudowny, czekam na następny
    @awwunicorn xx

    OdpowiedzUsuń
  5. iwequo cuudoo *.* uwielbiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham takie rozdziały! @Hashtag_tag_

    OdpowiedzUsuń
  7. w takim momencie koniec :c
    cudowny! fsugdfbbreshjdvhx kocham to <3
    @Karu_xxx

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku niesamowite :3 chcę już następny ♥ @hot_swift13

    OdpowiedzUsuń
  9. jesteś niesamowita dziewczyno :) to na końcu to też taki ,,przyjacielski'' pocałunek :D

    A tymczasem zapraszam do mnie, dopiero zaczynamy :)
    http://showhowmuchyouareworth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyno ty masz talent! Tak idealnie opisujesz to wszystko że czasem czuję się jakbym była na miejscu głównej bohaterki. Z niecierpliwością czekam na next i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się to co piszesz :) powiadamiaj mnie :3 @olacaban98
    Oto moje opowiadanie, na które serdecznie zapraszam :D
    http://the-vamps-fanfiction-w-jednosci-sila.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń